Słowem wstępu. To opowiadanie pojawiło sie na moim ogólnym blogu, ale umieściłem je też tu, gdyż to ono natchnęło mnie do wydzielenia osobnego miejsca. Endżoj.
Nocne strachy na lachy
Dziś w nocy obudziło mnie dziwne chrobotanie i tłumione hałasy dochodzące gdzieś z mieszkania. Moja bujna wyobraźnia natychmiast podsunęła mi obrazy, brodatych zbójców z obnażonymi nożami, czających się w mroku, by pozbawić mnie komputera i życia. Nie byłem w stanie ocenić co gorsze. Powtarzając sobie cichutko w duchu 'tylko spokojnie wszystko będzie dobrze, zacząłem powoli kontrolować mieszkanie. Z początku zajrzałem do pokoju z komputerem, tu jednak nie było nikogo. Urządzenie pracowało cicho, dociągając ostatnie megabajty najnowszego kinowego hitu, ku uciesze śledczych z CBŚ szykujących wniosek o areszt. Łazienka też była w porządku, nie licząc pajęczej młodzieży, która uprawiała sobie bungie jumping z sufitu. Wróciłem na korytarz. Hałasy wyraźnie nabierały na sile, znaczy zbliżałem sie do źródła. Ze szpary drzwi kuchennych przy podłodze dobiegało słabe światło i ponaglające głosy. Krew mi się zmroziła w żyłach i gdybym miał włosy, to pewnie stanęły by mi dęba. Powoli, ostrożnie stawiając kroki zbliżyłem się do szafy i wyciągnąłem z niej kij baseballowy, kupiony na tę okazję wiele lat temu. Zbierając w sobie wszystkie siły jakie jeszcze miałem, szarpnąłem za klamkę, wzniosłem kij i z dzikim okrzykiem wpadłem do środka. Nie zastałem tam jednak spodziewanej zbójeckiej bandy. Ciche głosy dochodziły od strony otwartej lodówki. Powoli odwróciłem się w jej stronę. W słabym świetle wewnętrznej lodówkowej żarówki dojrzałem kilka myszy zwróconych tyłem do mnie i szepczących coś do siebie. Co chwilę, któraś z nich odwracała pyszczek w moją stronę, mierzyła mnie wzrokiem. Musiałem wyglądać strasznie z wzniesionym kijem i obłędem w oczach. W końcu myszy odwróciły się w moją stronę i najodważniejsza z nich podreptała trochę do przodu.
- Może zamiast tak stać, byś nam pomógł? - zapytała grzecznie. Zawstydziłem się. Powoli odstawiłem kij pod szafkę z talerzami i kucnąłem przy myszach patrząc pytająco.
- Nie możemy sięgnąć sera, mógłbyś?
Sięgnąłem na najwyższą półkę lodówki , gdzie na talerzyku leżał jeszcze spory kawałek goudy i położyłem na ziemi obok myszy.
- Dziękujemy - pisnęła ta najodważniejsza, poczym wspólnie zabrały ser i wycofały sie, sobie tylko znanymi ścieżkami. Zamknąłem lodówkę i wróciłem do sypialni, gdzie zasnąłem snem sprawiedliwego.
Myszy nie wróciły już nigdy więcej.
- Może zamiast tak stać, byś nam pomógł? - zapytała grzecznie. Zawstydziłem się. Powoli odstawiłem kij pod szafkę z talerzami i kucnąłem przy myszach patrząc pytająco.
- Nie możemy sięgnąć sera, mógłbyś?
Sięgnąłem na najwyższą półkę lodówki , gdzie na talerzyku leżał jeszcze spory kawałek goudy i położyłem na ziemi obok myszy.
- Dziękujemy - pisnęła ta najodważniejsza, poczym wspólnie zabrały ser i wycofały sie, sobie tylko znanymi ścieżkami. Zamknąłem lodówkę i wróciłem do sypialni, gdzie zasnąłem snem sprawiedliwego.
Myszy nie wróciły już nigdy więcej.